poniedziałek, 6 stycznia 2014

#7 Wspaniały wieczór?

Pocałował cię w polik i powiedział,
- Cudownie wyglądasz.
- Dziękuje, ty również.
Odparłaś patrząc na jego garnitur, oraz białą koszulę zasłaniającą tatuaże, otworzył ci drzwi do samochodu a ty wsiadłaś, zaraz zamknął je za tobą, okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy,
- Gdzie jedziemy?
- Cóż, gdzieś gdzie jest dużo ludzi, ponieważ jak wiesz nadal go nie złapaliśmy...
Zadrżałaś na samą myśl że nadal ktoś na ciebie czyha, to straszne uczucie.
- Nie martw się, jesteś przy mnie bezpieczna.
Uśmiechnął się do ciebie pokazując dołeczki, zdjął jedną rękę z kierownicy i pokazał ci że za paskiem miał broń.
- Nie rozstajesz się z bronią co?
Zapytałaś.
- Nie, ostatnie nie. Przeszkadza ci to?
Zapytał się uprzejmie.
- Nie! Właśnie i bezpieczniej się czuje.
Powiedziałaś, a zaraz po tym Harry zaparkował przed jakąś ekskluzywną - jak wywnioskowałaś po wyglądzie - restauracją. Wyłączył silnik i wysiadł później otwierając ci drzwi, podał ci rękę i wyszłaś.
Złapał cię w pasie i prowadził cię do drzwi, gdzie stał jakiś facet,
- Dla kogo rezerwacja?
- Styles, Harry Styles.
- Stolik od okna, 3. 
- Dziękuje.
Odparł i weszliśmy, zdjął ze mnie kurtkę i przemknęliśmy do stołu nr.3. Harry podał ci kartę dań a po jakimś czasie zdecydowałaś się na krem borowikowy, oraz sałatkę.
Po jakimś czasie przyszedł kelner,
- Poproszę kurczaka i ryż w sosie. 
Odezwał się Harry.
- Krem borowikowy.
Powiedziałaś rezygnując z sałaty.
- A do picia?
- Poprosimy jakieś dobre białe wino.
Uśmiechnął się Harry.
- Więc powiedz, jak się czujesz?
- Dobrze, została jedynie blizna.
- To moja wina... jakbym wcześniej zobaczył że ktoś jest, jakbym cię odepchnął.
- NIE! Harry, to naprawdę nie twoja wina, no skąd mogłeś wiedzieć?
Zapytałaś kładąc swoją rękę na jego. On się uśmiechnął i kiwnął głową.
- Harry...
- Tak?
- Co mogę zrobić by ten którego nie złapaliście mnie nie złapał znów?
- Na razie się tym nie przejmuj coś wymyśle. 
Po tej krótkiej rozmowie przynieśli wam jedzenie wraz z winem. Harry wlał ci do kieliszka i życzył smacznego, a ty jemu.
Jedzenie było tak pyszne że po kilku minutach mieliście puste talerze, piliście samo wino i rozmawialiście,
- Bo wiesz, pomyślałem że może będziesz chciała się nauczyć strzelać dla bezpieczeństwa, żebyś jakby co no mogła się obronić.
- Harry, to nie takie proste przecież, nie dostane również broni w tak krótkim czasie.
- No tak ale [T.I] mogę ci dać jedną zapasową co ja mam moją, policyjną.
- Przepraszam Harry, wiem że się martwisz ale nie chcę strzelać. Nawet jakbym umiała to nawet nie mogłabym strzelić, nie umiałabym zabić.
- Rozumiem.
Uśmiechnął się Harry.
- Bo jest druga opcja...
Powiedział po chwili,
- Na jakiś czas u mnie zamieszkasz, nie narazimy w tedy twojej rodziny na niebezpieczeństwo, a u mnie będziesz bezpieczna...
No tak! Zapomniałaś o rodzinie, musisz to zrobić...
- Dobrze.


----

PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM!
Że tak długo nie było rozdziałów :c
Teraz będą regularnie, przepraszam was :c
Skomentuj jeżeli nadal czytasz, jak zobaczę że nikt nie czyta czyli że nie skomentuje. Zawieszę blog lub go usunę :c

piątek, 6 grudnia 2013

#6 Nasza pierwsza randka...

-Em... No dobrze. Wychodzę za kilka dni. Więc dzwoń, numer już masz.
Rzekłaś, w tym momencie weszła pielęgniarka która wyprosiła Hazze ponieważ miałaś badania. Więc pojechał na posterunek, gdy tam się znalazł zobaczył że reszta też wróciła. Siedliście i zjedliście jakieś przygotowane przez Liam'a śniadanie. Cóż, on jedyny umiał coś ugotować. To znaczy oni też umieli, ale nikt nie mógł tego zjeść.

*Kilka dni później. Oczami Harrego*
Wczoraj [T.I] wyszła ze szpitala, dziś postanowiłem do niej zadzwonić. Ale nie wiem jak to zrobić, wpisałem numer i patrzyłem się przed siebie,
- Niall mam dzwonić?
Zapytałem go, bo był obok mnie.
- Czemu nie?

Nacisnąłem zieloną słuchawkę i czekałem, aż odbierze, za chwilę usłyszałem jej piękny melodyjny pełen dźwięku głos,
-Słucham?
- Tu Harry, Harry Styles.
-A, to ty.
-Przeszadzam?
- Nie, nie. O co chodzi Harry?
- Może byśmy dziś o 18 wyskoczyli na kolacje? 
- Do Mcdonalda?
Zaśmiałaś się.
- Nie, do włoskiej restauracji.
- No dobrze, adres znasz, bądź o 18.
- Cześć!
Powiedziałem i rozłączyłem się, mimo że tego nie okazywałem skakałem z radości w środku.

*Oczami [T.I]*
Wreszcie, wreszcie zadzwonił!
Spojrzałaś na zegarek, była 12, miałam wiele czasu.
Byłam do tego sama w domu, nudziła, się, leżałam na kanapie i oglądałam telewizje. Aż mnie obudzili o godzinie 16 rodzice.
- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić.
Powiedziała twoja mama, wyłączając telewizor.
- Nic nie szkodzi i tak miałam ustawiony budzik na 17.
- A po co?
- Harry zaprosił mnie na kolacje.
- Jaki Harry, Styles?
- Tak, ten co uratował mi życia, tak, tak.
- Zachowuj się tylko.
- Mamo, skończ proszę.
Kolejna godzina szybko ci minęła, zaczęłaś się szykować, ok. 18 skończyłaś,
ostatecznie wyglądałaś tak: http://images7.bibsy.pl/yP19xqBk/stylizacja-wieczorowa.jpeg
Nie długo czekałaś aż zajechał pod twój dom mercedes w czarnym kolorze z zaciemnianymi szybami. Wyszedł z niego Harry, założył garnitur, wyglądał pięknie.
Wyszłaś przed dom, on do ciebie potszedł, pocałował w polik i powiedział...

---
Chcecie wiedzieć? Komentujcie!
No i tego bloga
http://omg-let-me-kiss-you.blogspot.com/


sobota, 23 listopada 2013

#5 Czy pogotowie to debile? TAK SĄDZĘ.

*Oczami [T.I]*
Szłaś z nim za rękę, jak para.
Cały czas się darłaś, a on nie wiedział że ktoś tu jest.
To była policja, pobiegła do ciebie, odwróciłaś się, ON cię puścił i pobiegł. Zatrzymali go, ULGA.
Ale skąd ten drugi? Ten co wyskoczył, nie widziałaś go przy nim. Postrzelił cię, upadłam. Zrobiło mi cię czarno przed oczami. Zobaczyłam tylko przystojnego faceta który siadł przy mnie, zdjął koszulkę i zobaczyłam jego tatuaże! A później? CIEMNOŚĆ.
Harry uciskał jej ranę przez 5 minut, ty zemdlałaś po ok.3.
- Zayn zadzwoniłeś na pod 112 ?!
- DAWNO! Są tak zoorganizowani że nie wiedzą gdzie! Idę na parking, zostań z nią!
- No co ty?! 
Jedną ręką Harry uciskał twoją ranę, za chwile przybiegli lekarze, którzy udzielili jej już pierwszej pomocy w karetce, a ty pobiegłeś za resztą chłopaków którzy mieli złapać tego drugiego, zobaczyłeś że biegną w twoją stronę, bez NIEGO.
-  Nie mamy go, zaczął do nas strzelać. Musieliśmy się za czymś kryć, gdy oddaliśmy strzały, ten uciekł, ale chyba został postrzelony, bo znaleźliśmy 6 łusek, a naboi wbitych w drzewo 5. 
- Więc tak, trzeba obstawić pobliskie szpitale.
- Harry, tu jest odludzie, tu nawet SPOŻYWCZAKA nie ma. 
Powiedział Niall.
- Dobra, dzwonie po śledczych, niech zobaczą czy nie ma tu żadnych śladów.  A my jedziemy.

* Komisariat *
- Chłopaki!
Darł się Zayn,
- Co?
Odpowiedzieli równo,
- [T.I] prosi nas byśmy do niej przyjechali, jest po operacji. 
- O której?
Ucieszył się Harry,
- Teraz, bo możemy ją odwiedzić a później ma obserwację.
- TO JEDZIEMY!
Chłopaki zaczęli się śmiać,
- Harry, to załóż spodnie!
On najwyraźniej zapomniał że musiał je na chwile zdjąć by pobrali próbki krwi niedoszłej ofiary.

*Szpital*
Przed nimi stał surowy, biały budynek, ze starymi, lecz lśniącymi oknami oraz skrzypiącymi, ciężkimi drzwiami. Weszli, odszukali salę w której byłaś właśnie TY.
Gdy weszli ty leżałaś, w krótkim szlafroku, chłopcy szturchnęli Harrego, bo jak widział kobiete, odbijało mu.
- Witaj, jesteśmy z policji. To my cię znaleźliśmy, a Harry utrzymywał cię przy życiu puki karetka nie przyjechała.
Wskazał jeden z nich na loczka.
- Dziękuje wam, dziękuje! On mnie porwał, więził!
" I był przystojny... CO JA MYŚLE DO CHOLERY?! " - Roiły ci się  te słowa w głowię.
Harry siadł na brzegu łóżka [T.I],
- Idźcie do jej rodziny, ja porozmawiam z [T.I].
Chłopaki przewrócili oczami.
- Mogę zadać ci parę pytań?
- Oczywiście.
Odpowiedziałaś, byłaś cała czerwona. Harry to był przystojniak.
- Znasz tego drugiego faceta co oddał strzał?
- Nie widziałam go dokładnie.
- Jak to się stało że cię porwali?
- Szłam z imprezy, zobaczyłam że ktoś się czai z tyłu, zadzwoniłam na policje, reszty nie pamiętam...
- A jaki masz numer telefonu?
- 696-969-696 , ALE ZARAZ! Po co ci mój numer?
- Bo jak wyjdziesz to gdzieś wyjdziemy, prawda?
Zrobił błagalne oczy.

~~~~
Wybaczcie że to tyle trwało! Po prostu nikt nie czytał bloga, więc nie dodawałam postów! Teraz będę je dodawać regularnie, o ile będziecie dawać komentarze, które mnie zmotywują <33

piątek, 15 listopada 2013

#4 MAMY TROP! I ją?

* Komisariat *

- Dzień Dobry, tu Liam Payne, prowadzę sprawę zaginięcia pani córki. Jak się domyślała pani została porwana. Mamy jej telefon, dzwoniła nad 112, prosiła o pomoc...
- CO?! I NIE PRZYJECHALIŚCIE!
-Ale proszę pani, telefon do nas nie dotarł bo nie znaliśmy jej położenia.
- Proszę odnajdźcie ją!
Płaczę.
- Poszerzyliśmy obszar poszukiwań, zrobimy co w naszej mocy.
-Dziękuje, do widzenia.

Liam wzdycha, patrzy na Harrego, potem na Nialla, Louisa, Zayna.
-Trzeba znów przesłuchać nagranie.
Harry siada przy komputerze, a reszta stoi za nim, puszczacie kolejny raz nagranie.
Nagle po 5 odsłuchaniu Niall się odzywa,
-Słyszeliście to? Weź na 0:54 sekundę.
*Cichy szept*
-Faktycznie, pogłośnij ten fragment.
W tedy można było usłyszeć,  "Pojedziemy do pustego składzika, na odludziu..."
- Ha, coś nie był za sprytny
Odezwał się Harry.
- Dobra, nie wiemy jaki składzik jeszcze, zabieram się za szukanie.

Po nieprzespanej nocy chłopcy wreszcie znaleźli.
To znaczy Louis, reszta spała, albo na kanapie, albo na fotelu.
-CHŁOPAKI!
Krzyknął Lou, a ci aż podskoczyli.
- Co jest?
-Mamy go!
-Zapisz adres, jedziemy!
Wszyscy ubrali kamizelki kuloodporne, wzięli bronie, wsadzili do futerałów, oraz mikrofalówki. Ubrali policyjne kurtki, poszli do radiowozu. Wsiedli, pojechali. Droga zajęła im 40 min, ale w końcu dojechali.

-To chyba tam.
Szepnął Zayn, załadowali bronie i zaczęli iść powoli w tamtą stronę. Zayn z przodu, lewą stronę osłaniał Harry, prawą Lou, a tył osłaniał Niall. A obok Zayna Liam. Nagle usłyszeli krzyk, " POMOCY! ". Odrazu ruszyli do biegu, Niall najszybszy był pierwszy. Zobaczył dziewczynę, a obok niej faceta. Który właśnie uciekał,
- NIE RUSZAJ SIĘ POLICJA! STÓJ BO STRZELAM! WRACAJ!!!
Mężczyzna staje, patrzy się na niego. Sięga do kieszeni...
- NIE RUSZAJ SIĘ! STRZELE!
Krzyczał za nim Harry.
Ten, zaczął powoli z uniesionymi dłońmi iść w ich stronę, krok, po kroku. Chłopcy go pilnowali, ale ni stąd, ni zowąd zeskoczył z magazynu drugi, mniejszy, bardziej chuderlawy.  Strzelił w [T.I], Liam zakuł tego pierwszego,  a Louis wraz z Niallem pobiegli bo drugiego.Harry szybko siadł obok [T.I],zdjął kórtkę, a potem koszulkę, zawiązał ci na brzuchu, gdzie cie trafił.
- ZAYN DZWOŃ DO CHOLERY PO KARETKĘ ONA UMIERA!
Krzyczał Harry.

~~~~

Może przynajmniej 1 komentarz ? :(

piątek, 8 listopada 2013

#3 Czy mają już ślad?

Kolejny dzień.
*Na komisariacie*
- Chłopaki, trzeba namierzyć telefon ich córki, Harry zajmiesz się tym? HARRY!
-Co?
-Przestań patrzeć się na jej zdjęcie i spróbuj namierzyć jej telefon! 
-Lou, spokojnie. Już idę, po prostu jest piękna.
Harry wstał ze skórzanej kanapy gdzie też siedział Niall, który jak zwykle coś jadł. Ale to na tą chwilę nie jest ważne, Hazza przysiadł do komputera. Wpisał numer i czekał. Komputer próbował go znaleźć, nic.
Nagle Harry powiedział,
-Chłopaki, mamy coś. Ostatnio telefon logował się w ciemnej uliczce na Worldstreed. 
-Jadę tam.
Powiedział Liam, złapał Zayna za rękę i pociągnął za sobą do radiowozu.
Gdy wyszli Harry próbował pobrać bilingi z telefonu porwanej. Cały czas wpatrywał się w zdjęcie [T.I]

*Miejsce porwania*
Liam i Zayn byli już na miejscu, załadowali bronie i wsadzili je. Jakby to ładnie ująć... W spodnie, po prostu w spodnie.
Wyszli z samochodu zamykając go od razu już widzieli telefon [T.I], Zayn wziął woreczek w który zapakował telefon, odblokował do bez trudu, telefon zbytnio nie ucierpiał. Zobaczył że ostatnie połączenie było pod numer alarmowy. Wsiedli więc do samochodu do centrali. Po kilku minutach byli na miejscu, zebrali chłopaków i poszli do osoby odbierającej telefony alarmowe. Pokazali odznaki i weszli dalej, poprosili kobiete która miała dyżur w godzinach porwania. Poszliście z nią do pokoju poprosiliście o nagranie z tych godzin po wręczeniu ich odtworzyliście, usłyszeli przerażony głos [T.I]
" Jestem [T.I] idę właśnie z imprezy, ktoś mnie śledzi, czuje że idzie za mną. BOJE S-SIĘ! ma broń, a może to nóż proszę przyjechać pod adres.. *telefon upada* " 
- O cholera...
Powiedział na to Zayn.
-Trzeba powiedzieć rodzinę i poszerzyć obszar poszukiwań.

~~~
Chcecie next? Ma być przynajmniej 4 komentarze <333 

niedziela, 3 listopada 2013

#2 Spryt, odwaga. To podstawa!

Eh...W brzuchu zaczęło ci już od jakiegoś czasu burczeć, ale nie wiedziałaś nadal jak zjeść. Nie odpiął jej kajdanek, była więc zdana na swój spryt. Zaczęła się przesuwać, było to trudne, jako że nawet nogi miałaś związane. Gdy byłaś blisko tacy, położyłaś się, nie było to wygodne, ale konieczne. Brałaś w usta poklei jedzenie, jakoś ci się udało zjeść. Cała umazana ponownie siadłaś gdy zobaczyłaś że drzwi się otwierają.
Odwróciłaś wzrok od przystojnego mężczyzny, a on w tedy mruknął,
- No co ja ci zrobiłem?
-JESZCZE PYTASZ?
- No pytam, zapłacą okup nic ci się nie stanie. Nie zapłacą, no to masz już problem.
- Ile zażądasz okupu?
- 100 tysięcy.
- CO?!
- Nie będą mieli tyle!
- TO masz problem. Cicho sieć! 
Zakończył dyskusję, wziął tacę w jedną rękę, a twoją rękę w drugą.
- Chodź, ale bez krzyków!
Pokiwałaś głową, myślał że tak będzie? HA, niedoczekanie pomyślałaś. Gdy wyszliście za drzwi, zaczęłaś krzyczeć " POMOCY, PORWALI MNIE, RATUNKU! ", eh. Nic, głucho. Byli na jakimś odludziu, dla tego się porywacz nie przejął jak się darłaś, tylko nawet drwił.

* Tymczasem w domu [T.I] *
Twoi rodzice siedzą na kanapie, mama płaczę, a twój tata siedzi obok niej i mówi jej do ucha,
- Znajdzie się, nie martw się. Za raz pojedziemy na policje, tylko ubiorę buty.
Po tych słowach wziął tenisówki. Jak je założył od razu poszliście na przystanek, nie było twoich rodziców stać na samochód.
Po 15 min, byliście przed komisariatem. Twoja mama złapała twojego tatę mocno za rękę. Weszli razem,
- Dzień Dobry.
-Dzień Dobry, w jakiej państwo sprawie przyszli?
- Porwanie, porwali naszą córkę!
- Spokojnie, proszę wejść do pokoju po prawo.
-Dziękuje.
Szybkim krokiem weszli do pokoju zobaczyli tam 5 policjantów przedstawili się po kolei,
-Zayn Malik,
-Harry Styles,
-Liam Payne,
-Niall Horan,
-Louis Tomlinson, wydział zajmujący się porwaniami. Proszę powiedzieć co się stało, po kolei, ze szczegółami.
- Nasza córka, wczoraj poszła na impreze, nie wróciła. Nie wiemy nawet gdzie poszła. Miała być przed 1:00, nie było jej...
- Numery znajomych, proszę tu napisać.
Harry podaje państwu zeszyt. Po zapisaniu wszystkiego podają jeszcze swoje numery.
- Zrobimy co w naszej mocy, proszę czekać na nasz telefon.


~~~
Może chociaż 1 komentarz? :3 W weekend kolejny rozdział.

piątek, 1 listopada 2013

#1 Gdzie jestem?

Powoli otwierasz oczy, widzisz światło... Zakłopotana otwierasz oczy, widzisz betonowe pomieszczenie, ty siedzisz związana. Przed tobą telefon, nie twój. Stacjonarny.
W suficie dziura, widzisz przez nią skrawek wolności, niebo, przebiegające przez nie chmury. Czy to przepustka do wolności?
- POMOCY! RATUNKU!
Drzesz się na cały głos. Ale twój głos jest o dziwo zatrzymywany w pomieszczeniu. Nagle ktoś dzwoni na telefon, ty próbujesz do niego dostać. Po chwili, naciskasz zieloną słuchawkę nosem, odzywa się męski głos,
-Śpisz?
-Nie kur**, smerfów szukam. WYPUŚĆ MNIE!
-Jaka zadziorna sztuka mi się trafiła.
-Było mnie nie zabierać!
- GRZECZNIEJ! Bo wejdę i ci przywalę.
- Zaraz dostaniesz coś do zjedzenia.
Po tych słowach było słychać trzy sygnały "pii, pii, pii ". Koniec. Drzwi się otwierają w nich widzę przystojnego faceta, w ręce trzymał tace, w drugiej na jednym palcu miał zawieszone klucze, prawdopodobnie do tych drzwi. Nie prawdopodobnie, NA PEWNO!
Nawet już nie chciałaś na niego patrzeć, zabrał telefon. Położył tace, bez słowa szedł do otwartych drzwi, puki są otwarte a on nie obok ciebie, krzyknęłaś,
- POMOCY!!! 
On zatrzasnął drzwi z hukiem. Podszedł do ciebie i przywalił ci z całej siły. Ty z trudem powstrzymałaś łzy.
-Już nie taka odważna? 
Rzekł z ironią w głosie.
Ty na to nie odpowiedziałaś, lecz zadałaś inne pytanie,
- Jak mam to zjeść?
- Wymyśl ślicznotko.


~~
Next? Pisz komentarz.