Powoli otwierasz oczy, widzisz światło... Zakłopotana otwierasz oczy, widzisz betonowe pomieszczenie, ty siedzisz związana. Przed tobą telefon, nie twój. Stacjonarny.
W suficie dziura, widzisz przez nią skrawek wolności, niebo, przebiegające przez nie chmury. Czy to przepustka do wolności?
- POMOCY! RATUNKU!
Drzesz się na cały głos. Ale twój głos jest o dziwo zatrzymywany w pomieszczeniu. Nagle ktoś dzwoni na telefon, ty próbujesz do niego dostać. Po chwili, naciskasz zieloną słuchawkę nosem, odzywa się męski głos,
-Śpisz?
-Nie kur**, smerfów szukam. WYPUŚĆ MNIE!
-Jaka zadziorna sztuka mi się trafiła.
-Było mnie nie zabierać!
- GRZECZNIEJ! Bo wejdę i ci przywalę.
- Zaraz dostaniesz coś do zjedzenia.
Po tych słowach było słychać trzy sygnały "pii, pii, pii ". Koniec. Drzwi się otwierają w nich widzę przystojnego faceta, w ręce trzymał tace, w drugiej na jednym palcu miał zawieszone klucze, prawdopodobnie do tych drzwi. Nie prawdopodobnie, NA PEWNO!
Nawet już nie chciałaś na niego patrzeć, zabrał telefon. Położył tace, bez słowa szedł do otwartych drzwi, puki są otwarte a on nie obok ciebie, krzyknęłaś,
- POMOCY!!!
On zatrzasnął drzwi z hukiem. Podszedł do ciebie i przywalił ci z całej siły. Ty z trudem powstrzymałaś łzy.
-Już nie taka odważna?
Rzekł z ironią w głosie.
Ty na to nie odpowiedziałaś, lecz zadałaś inne pytanie,
- Jak mam to zjeść?
- Wymyśl ślicznotko.
~~
Next? Pisz komentarz.
Kocham!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Next!
OdpowiedzUsuńkochane <3 Jakbyś mogła, poorozsyłaj mój blog, bo robić go dla jednej os, nie ma sensu ;c
OdpowiedzUsuńEkstra!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń