sobota, 23 listopada 2013

#5 Czy pogotowie to debile? TAK SĄDZĘ.

*Oczami [T.I]*
Szłaś z nim za rękę, jak para.
Cały czas się darłaś, a on nie wiedział że ktoś tu jest.
To była policja, pobiegła do ciebie, odwróciłaś się, ON cię puścił i pobiegł. Zatrzymali go, ULGA.
Ale skąd ten drugi? Ten co wyskoczył, nie widziałaś go przy nim. Postrzelił cię, upadłam. Zrobiło mi cię czarno przed oczami. Zobaczyłam tylko przystojnego faceta który siadł przy mnie, zdjął koszulkę i zobaczyłam jego tatuaże! A później? CIEMNOŚĆ.
Harry uciskał jej ranę przez 5 minut, ty zemdlałaś po ok.3.
- Zayn zadzwoniłeś na pod 112 ?!
- DAWNO! Są tak zoorganizowani że nie wiedzą gdzie! Idę na parking, zostań z nią!
- No co ty?! 
Jedną ręką Harry uciskał twoją ranę, za chwile przybiegli lekarze, którzy udzielili jej już pierwszej pomocy w karetce, a ty pobiegłeś za resztą chłopaków którzy mieli złapać tego drugiego, zobaczyłeś że biegną w twoją stronę, bez NIEGO.
-  Nie mamy go, zaczął do nas strzelać. Musieliśmy się za czymś kryć, gdy oddaliśmy strzały, ten uciekł, ale chyba został postrzelony, bo znaleźliśmy 6 łusek, a naboi wbitych w drzewo 5. 
- Więc tak, trzeba obstawić pobliskie szpitale.
- Harry, tu jest odludzie, tu nawet SPOŻYWCZAKA nie ma. 
Powiedział Niall.
- Dobra, dzwonie po śledczych, niech zobaczą czy nie ma tu żadnych śladów.  A my jedziemy.

* Komisariat *
- Chłopaki!
Darł się Zayn,
- Co?
Odpowiedzieli równo,
- [T.I] prosi nas byśmy do niej przyjechali, jest po operacji. 
- O której?
Ucieszył się Harry,
- Teraz, bo możemy ją odwiedzić a później ma obserwację.
- TO JEDZIEMY!
Chłopaki zaczęli się śmiać,
- Harry, to załóż spodnie!
On najwyraźniej zapomniał że musiał je na chwile zdjąć by pobrali próbki krwi niedoszłej ofiary.

*Szpital*
Przed nimi stał surowy, biały budynek, ze starymi, lecz lśniącymi oknami oraz skrzypiącymi, ciężkimi drzwiami. Weszli, odszukali salę w której byłaś właśnie TY.
Gdy weszli ty leżałaś, w krótkim szlafroku, chłopcy szturchnęli Harrego, bo jak widział kobiete, odbijało mu.
- Witaj, jesteśmy z policji. To my cię znaleźliśmy, a Harry utrzymywał cię przy życiu puki karetka nie przyjechała.
Wskazał jeden z nich na loczka.
- Dziękuje wam, dziękuje! On mnie porwał, więził!
" I był przystojny... CO JA MYŚLE DO CHOLERY?! " - Roiły ci się  te słowa w głowię.
Harry siadł na brzegu łóżka [T.I],
- Idźcie do jej rodziny, ja porozmawiam z [T.I].
Chłopaki przewrócili oczami.
- Mogę zadać ci parę pytań?
- Oczywiście.
Odpowiedziałaś, byłaś cała czerwona. Harry to był przystojniak.
- Znasz tego drugiego faceta co oddał strzał?
- Nie widziałam go dokładnie.
- Jak to się stało że cię porwali?
- Szłam z imprezy, zobaczyłam że ktoś się czai z tyłu, zadzwoniłam na policje, reszty nie pamiętam...
- A jaki masz numer telefonu?
- 696-969-696 , ALE ZARAZ! Po co ci mój numer?
- Bo jak wyjdziesz to gdzieś wyjdziemy, prawda?
Zrobił błagalne oczy.

~~~~
Wybaczcie że to tyle trwało! Po prostu nikt nie czytał bloga, więc nie dodawałam postów! Teraz będę je dodawać regularnie, o ile będziecie dawać komentarze, które mnie zmotywują <33

3 komentarze: